Krzysztof Osica

napisał o Zjednoczone stany miłości

Świetna Kolak, zaskakująco dobra Nieradkiewicz. To samo powiedziałbym o Cieleckiej, ale nie wiadomo dlaczego trzeba było po raz milionowy odgrywać jej romans z Chyrą. Widzę u Wasilewskiego umiejętność pracy z aktorem, ale własnego stylu jakoś uświadczyć nie mogę. "Zjednoczone stany miłości" to miks różnych filmowych fascynacji, od Seidla po Szumowską. Brakuje czegoś, co by te obrazki z cudzych filmów porządnie poukładało.

Nieradkiewicz może i dobra ale się nie ucharakteryzowała tak dobrze jak Kijowska do roli. Kolak najlepsza. Śmieszy mnie hejt na ten film. Mnie się bardziej podobał od wieżowców - ma swój mocny klimat

Też nie jestem fanem "Płynących wieżowców", mimo że się na nich całkiem nieźle bawiłem. Widać, że Wasilewski bierze sobie do serca krytykę, bo po filmie z absurdalnie mocnym finałem postanowił w "Zjednoczonych stanach miłości" w ogóle nie zrobić zakończenia.

Jest jakiś hejt na ten film?

publika idzie na romans i dostaje w pysk, co słyszałem, ale w Tygodniku Powszechnym przejechał się brutalnie koleś np