Wiosna 1: szermierka z historią

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Polskim widzom Szermierz Klausa Härö objawił się niespodziewanie dopiero przy ogłaszaniu nominacji do Złotych Globów w kategorii "Najlepszy film zagraniczny". Dobrze złożyło się, że Wiosna Filmów daje okazję na obejrzenie tej produkcji na dużym ekranie. Tym bardziej, iż zestawia ją z podejmującym podobną tematykę, ale radykalnie odmiennym formalnie, Na skrzyżowaniu wiatrów.


Szermierz rozpoczyna się od przyjazdu Endela do małego miasteczka. Utytułowany sportowiec opuszcza Leningrad i udaje się na estońską prowincję, by pracować jako nauczyciel wychowania fizycznego. Dla dyrektora szkoły wydaje się to wyjątkowo podejrzane, więc postanawia prześwietlić swojego nowego podwładnego. Jego obawy okazują się zasadne, Endelowi palił się w Leningradzie grunt pod nogami, więc z pomocą przyjaciela uciekł tam, gdzie bezpieka szukać go przynajmniej przez jakiś czas nie będzie. Gdyby to stalinowski aparat kontroli represji był tematem filmu, nie byłoby w nim nic niezwykłego. Obrazów o tym okresie w dziejach Związku Radzieckiego trochę już powstało. Jednak twórców Szermierza nie interesuje martyrologia, a życie.

Ważniejsza od obławy jest miłość do koleżanki z pracy. Istotniejsza od strachu przed łagrem okazuje się konieczność zapewnienia podopiecznym minimum bezpieczeństwa i wiary w siebie. Jednocześnie nie jest to historyczna laurka, w jakich specjalizują się Rosjanie, kusząca obrazami pięknego życia w potężnym imperium. Klaus Härö pokazuje sport, szermierkę trenowaną przez uczniów, jako objaw wolności. Podobnie rzecz ma się z relacjami prywatnymi. Szermierz skupia się na niewielkich wyspach wolności na oceanie stalinowskiego terroru. By tego dokonać wykorzystuje schematy kina gatunkowego, filmu sportowego i melodramatu.

Z mieszaniny gatunków i kina historycznego powstał wyjątkowy feel good movie, broniący się nie tylko oryginalnym ujęciem tematu, ale też dobrym aktorstwem. Warto podkreślić doskonałe poprowadzenie aktorów dziecięcych, którzy w niczym nie ustępują dorosłym. Zaś między Märtem Avandi i Ursulą Ratasepp jest odpowiednia chemia, pozwalająca uwierzyć w uczucie łączące grane przez nich postaci.

Szermierzowi nieco brakuje do wielkości, ale jako kino środka okazuje się miłym zaskoczeniem. Klaus Härö twórczo przeszczepia rozwiązania znane z amerykańskich produkcji, przekraczając puste naśladownictwo. W kraju, gdzie fetowani byli odtwórczy Bogowie, warto zobaczyć, że inspiracja hollywoodzkimi obrazami może prowadzić do powstania filmu oryginalnego. Po prostu trzeba wiedzieć jak, stojąc na planszy z historią, trzymać floret.

Zwiastun: