WFF 8: W mrocznym mrocznym domu

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Jurij Bykow po raz kolejny stworzył film polityczny. Tym razem metaforą Rosji jest rozpadający się blok z wielkiej płyty, którego mieszkańców próbuje uratować hydraulik Nikitin. Orientuje się, że budynek zawali się w przeciągu doby, a ponad osiemset osób tam mieszkających zginie. Jedynie skoordynowana akcja wszystkich miejskich służb może uratować mieszkańców. Nikitin musi przekonać panią burmistrz Ninę Gałaganową. Nie jest to łatwe, gdyż ochrona ludzkiego życia musi się politycznie opłacać, co wcale oczywiste nie jest.

Twórca Majora opowiada o państwie w stanie rozkładu, którego działania są pozorne i podyktowane jedynie osobistym interesem urzędników. Państwie bez społeczeństwa, gdzie nie ma żadnej communitas. Ludzie działają jedynie na własną rzecz, a nie dla dobra wspólnego. Tylko Nikitin i jego ojciec są durniami, którzy przejmują się połamaną ławką przed blokiem, żarówkami na klatce schodowej czy śmiercią całego bloku. To gwałtowne przejście nie jest przypadkiem, Jurij Bykow twierdzi, że jeżeli nie dba się o to co wspólne, to nie ma znaczenia czy strata wynosi kilka rubli czy utraci się kilkaset ludzkich żywotów. Rosja musi upaść, bo podmyty został fundament wzajemnego zaufania, na którym państwo musi się opierać. Jest już za późno by proces odwrócić, ale za wcześnie by większość dostrzegła nadciągającą katastrofę.

Nie sposób nie porównywać Głupca do Lewiatana Andrieja Zwiagincewa, najwybitniejszego filmu antyputinowskiego jaki powstał. Reżyser Żyć nie bawi się w filozoficzne odniesienia, a pozornie identyczna wymowa polityczna różni się w szczegółach. Jurij Anatoljewicz wierzy w rodzinę jako strukturę będącą w stanie przetrwać, gdy w Lewiatanie i ta ulega destrukcji. Z drugiej strony wydaje się, że doskonale widać biblijny kontekst, a reżyser zna historię Lota i opowiada ją na nowo. Jednak tym razem sprawiedliwy Sodomy opuszczać nie chce.

Wizualnie to kino bardzo podobne do poprzednich dokonań Jurija Bykowa. W Głupcu widzimy znaną z wcześniejszych filmów estetyzację biedy, użycie światłocieni, częste zbliżenia na twarze. Tym razem większą rolę odgrywa muzyka, która stylistycznie przybliża Duraka do obrazów Aleksieja Bałabanowa, któremu dedykowana została ta produkcja.

Głupiec jest filmem wyrazistym, odważnym, w oczywisty sposób politycznym. Jednak brakuje w nim intelektualnej bezczelności jaką miał Lewiatan. To kino dobre i ważne, ale nie mistrzowskie.

Zwiastun: