WFF 3: Buntownicy neonowego byka

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Do klatki wchodzi byk, przed nim i za nim zamykają się drewniane bariery, Ktoś łapie go za ogon i posypuje włosie piaskiem, lekko otrzepuje i znów posypuje. Zwierzę wybiega na arenę, gdzie dwóch jeźdźców stara się go powalić ciągnąc za ogon. To vaquejadas, popularna rozrywka w Nordeste, rolniczym rejonie Brazylii. Gabriel Mascaro pokazuje jej kulisy czyniąc bohaterami Neonowego byka ludzi pracujących przy organizacji tego wydarzenia. Iremar zajmuje się bydłem, pielęgnuje je i dba o to, by było odpowiednio przygotowane do biegu. Jednak jego prawdziwą pasją jest szycie, uwielbia przygotowywać stroje na swojej maszynie i marzy o bardziej profesjonalnym urządzeniu. Przyrządza kostiumy dla Galegi, kobiety wykonującej erotyczny taniec w końskiej masce dla uczestników aukcji, gdzie sprzedawane są rasowe konie. Galega ma córkę, Cacę, wyszczekane dziecko pragnące dowiedzieć się czegoś o swoim ojcu. Wraz z Zé , grubym amatorem gazet dla dorosłych, mieszkają w wielkiej ciężarówce do przewozu bydła. Gdy ten ostatni będzie musiał zająć się jedną z najdroższych klaczy, ze względu na wypadek jej poprzedniego opiekuna, do grupy dołącza Junior, młody mężczyzna obsesyjnie dbający o swój wygląd, a szczególnie o swoje długie włosy, które codziennie prostuje.

Nawet pobieżna, jednozdaniowa charakterystyka bohaterów nie jest w wypadku Neonowego byka wyłącznie koniecznością. Ewidentnie dla reżysera dużo ważniejsi od fabuły byli ludzie i miejsca. Kolejne sceny należy traktować jako epizody pogłębiające postaci i pozwalające lepiej poznać miejsce akcji, a nie etapy rozwijającej się linearnie opowieści. Mascaro pokazuje przemiany, jakie zachodzą na brazylisjkiej prowincji na dwóch planach. Po pierwsze poprzez dekonstrukcję podziału na peryferia i centrum. Świat Neonowego byka rządzi się inną logiką, nie zachodzi prosta wymiana jaką charakteryzuje się ten model. Biedny mieszkaniec prowincji może mieć perfumy Ralpha Laurena i jednocześnie mieszkać w przyczepie do przewozu bydła. Sytuacja ekonomiczna tych ludzi, dla Europejczyka godna pożałowania, w oczach reżysera Ventos de Agosto jest absolutnie normalna, a sami zainteresowani w miarę szczęśliwi. Jakby z punktu widzenia czegoś, co nazywamy peryferiami nie było żadnej dwubiegunowości. Delikatne pokazanie zwyczajnego życia jest czymś odświeżającym w kinie trzeciego świata (kolejna nieadekwatna kategoria), często eksportującym przemoc i społeczną niesprawiedliwość.

Neonowy byk nie tylko czyni nieadekwatnymi nasze wyobrażenia o świecie, ale też dekonstruuje role społeczne bawiąc się stereotypem maczo. Iremar, grany przez Juliano Cazarré gwiazdę brazylijskich telenoweli, pozornie wpisuje się w ten schemat. Umięśniony, pracujący przy bykach, ale też wykonujący hobbystycznie typowo kobiece zajęcie jakim jest szycie. Zainteresowanie modą, perfumami, generalne obycie w glamourze zwykle kojarzone z kobiecością, bądź homoseksualizmem nie mają tu takiego wydźwięku. To elementy, które można bezkarnie brać tworząc własną tożsamość. Mamy więc bardzo wyraźnie stematyzowaną płeć kulturową, czyli szatański gender.

Odkładając żarty na bok, Mascaro zrobił rzecz ciekawszą niż pokazanie płci jako konstruktu. Najpierw wyraźnie wyeksponował cielesność swoich bohaterów, by później poddać w wątpliwość różnicę pomiędzy ludźmi a zwierzętami. Właściwie przez cały film widz obserwuje albo dużych przedstawicieli fauny (krowy, konie), albo przedstawicieli rodzaju ludzkiego. W scenach tańca Galegi człowiek i koń stają się jednią i wzbudzają ekscytację wśród widowni. Jej grzywa zrobiona została z włosia byczych ogonów, a ona sama staje się pierwotnym uosobieniem płodności, bestią i człowiekiem jednocześnie.

Dzięki tym scenom widać, że dla reżysera różnica pomiędzy ludźmi, a wszechobecnym bykami jest iluzoryczna. Jedni i drudzy drepczą w swoich zagrodach. Klatki są różnego rodzaju i nie ma z nich ucieczki, ale można liczyć na to, że raz na jakiś czas ktoś obsypie nas neonowym pyłem i wyprowadzi na arenę. Można wtedy przez krótką chwilę świecić wspaniałymi kolorami, by potem zostać powalonym i wrócić do codzienności. I to bez wątpienia jedna z najlepszych metafor, jakie w tym roku dało nam kino.

Zwiastun: